12 lat w Area 51 |
Wywiad
z pracownikiem bazy |
|
Czas od lipca 1965 do
sierpnia 1977 spędziłem w Nevadzie jako pracownik Nevada Test Site. Moje zajęcie
polegało na badaniu i ochronie zdrowia przed radiacją. Pracowałem także dla Los Alamos
Scientific Laboratory, Lawrence Radiation Laboratory poza Livermore (najczęściej San
Francisco - Berkeley) i Sandia Laboratories, Albuquerque, Nowy Meksyk. Wszystkie te
laboratoria i instytuty badawcze zmieniły swoje nazwy od tamtego czasu. Lawrence
Radiation Laboratory to obecnie Lawrence National Laboratory - przestali już lubić i
używać nazwę "radioaktywność". Swoją "opiekę" roztaczałem nad
całkiem dużym terytorium Nevada Test Site, które zajmuje prawie 1800mil kwadratowych i
rozpoczyna się na północ od Las Vegas w Indian Springs , a kończy na Beatty w
Nevadzie. Nadszedł czas wielkich ruchów, których celem
była całkowita eliminacja testów z bronią nuklearną. Rząd nie chciał, aby ludzie
myśleli, że są zupełnie bezsilni i że Nevada zostanie zanieczyszczona na zawsze, co
się, po części stało. Zatem niewiele przenikało do prasy i TV z obawy przed naciskiem
społeczeństwa. Podałem to jako przykład rzeczy, które nie oglądają światła
dziennego z tych, czy innych powodów. Tak było i tak już chyba zostanie. Byłem tego
częścią, więc doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Do testowania służył cały
arsenał różnego rodzaju i wielkości broni nuklearnej. Sprawdzana była przydatność,
wielkość zniszczeń, siła oddziaływania. Po prostu, ładunek zostawał umieszczony
głęboko pod ziemią i następowała detonacja. Tylko tyle i aż tyle. Rząd próbuje powiedzieć ludziom, że swoją
ciekawością usiłują "rozbroić" Area 51 z tajemnicy, która dotyczy spraw
związanych z obronnością kraju. I tu mamy niezły kawał dowcipnej historyjki. Otóż
tu nie ma nic takiego ciekawego! Wszystko co jest interesujące, co chcielibyśmy
wiedzieć zostaje przywiezione skądś do Area 51. Skąd? Nie mam zielonego pojęcia. Tuż
obok Area 51 mieści się Nellis/Indian Springs AFB - obszar eksperymentów związanych z
testami wszelkiego rodzaju uzbrojenia. Na terenie Area 51 nigdy nie doszło do testowania
broni jądrowej, co wydaje się być wcale oczywiste. Ten obszar od samego początku miał
swoje przeznaczenie - wszyscy od razu pojęli wyjątkowość tego miejsca. Większość
terenu w Test Site ma swoje numery począwszy od 1 do 26. Numery od 27 do 50 nie
istnieją, nie wiadomo jakim cudem Area 51 ma taki numer, przynajmniej ja tego nie wiem.
Broń nuklearna też ma swoje numery - każda ma swoje imię, kod mówiący o wielkości.
Największa, przy której detonacji uczestniczyłem miała 5,5 MT (!) i zdetonowano ją na
głębokości ponad 1800 metrów. Takiego czegoś się nie zapomina. I tego typu ładunek
był największym jaki zdetonowano na terytorium Nevady. Większą odpalano pod
powierzchnią Alaski kilka lat później. Na terenie Nevada Test Site miało miejsce
mnóstwo wypadków, o których opinia publiczna nigdy nie dowiedziała się niczego. Nie
mam prawa mówić na ten temat, ale powiem, że obecnie mieszkam w Południowej Dakocie i
już nigdy nie wrócę do Nevady. Dźwigam na sobie brzemię odpowiedzialności za
śmierć dwóch osób, które otrzymały zbyt dużą dawkę promieniowania plutonu 39 i
jeśli sam dożyję starości jedyne co mnie czeka, to z pewnością rak kości. Nie
martwi mnie to aż tak bardzo, ponieważ od samego początku znałem cenę ryzyka jakie
towarzyszyło mojej pracy. Ryzyko było ogromne, ale kochałem tę pracę i niczego
dzisiaj nie żałuję. Wielu moich przyjaciół już nie ma na tym świecie. Wszyscy
znają zagrożenia związane z zastosowaniem broni nuklearnej, wszyscy rozumieją problemy
związane ze składowaniem odpadów nuklearnych z elektrowni jądrowych, ale nie wszyscy
wiedzą, że część tych odpadów znalazła swoje ostateczne miejsce na terenie NTS, co
spowodowało, że ten teren będzie skażony jeszcze przez tysiące, tysiące lat. I nikt
na to już nic nie poradzi. I to jest fakt. Pytanie: Mógłbyś opisać co widziałeś mówiąc o pozostałościach z Roswell? Odpowiedź: Nie. Powiem dlaczego nie. Nie wiem czy ktokolwiek z was był w Leavenworth w Kansas. Jest tam więzienie federalne. Jest tam gorąco i wilgotno i nie chciałbym się tam znaleźć. W dalszym ciągu czuję respekt dla Ochrony Departamentu Obrony. W najlepszym przypadku zaczną cię przesłuchiwać i te przesłuchania ciągną się godzinami. Masz nic nie mówić na temat, dostajesz listę rzeczy, o których nie wolno ci nigdy nic powiedzieć. Nic, rozumiesz? Pytanie: Mieszkam w pobliżu bazy Sił Powietrznych i czasem zdarzało mi się zobaczyć dziwne rzeczy w powietrzu. Czy są one pochodzenia ziemskiego, czy nie? Odpowiedź: No cóż, pamiętam pewną noc, kiedy to razem z chłopakami byliśmy w drodze do Test Site. Zobaczyliśmy wtedy coś, co do dzisiaj...- był to samolot albo jak wolisz obiekt, który poruszał się wykonując duże koła na niebie. Było nas 6 i wszyscy byliśmy doświadczonymi obserwatorami - nie jesteśmy typem ludzi, którzy widząc cokolwiek na niebie otwierają usta ze zdziwienia. O sobie mogę powiedzieć, że jestem raczej sceptycznie nastawiony do takiego typu szczęścia w obserwacji. Otóż obiekt ten wylądował niedaleko Test Site wykonując przy tym dziwne ruchy, których zwykły samolot nie jest w stanie wykonać, nawet dzisiaj. Zatrzymaliśmy samochód i stojąc tak przyglądaliśmy się temu przez jakieś 15-20 minut. Nie mam pojęcia co to mogło być. Miałem dostęp do tajnego wtedy SR71, były to czasy, w których nikt nie wiedział jeszcze o jego istnieniu, znałem niektóre z jego parametrów, a nie wiedziałem co widzę. Czuliśmy się chyba głupio. Oto my, faceci z dostępem top secret, a obserwowaliśmy coś co było dla nas kompletnym zaskoczeniem. Pamiętam jeszcze, że nadleciał z hukiem i odleciał również z hukiem zwłaszcza kiedy przekraczał barierę dźwięku. Było to bardzo wyraźnie słyszalne. To nie był jakiś cichy latający spodek, który bezgłośnie porusza się w powietrzu. To było głośne jak diabli. To dziwactwo, jakkolwiek by o tym nie mówić, było jednak "całkiem normalnym" dziwactwem nad Area 51, niektóre dziwactwa nie były już takie zwyczajne. Pytanie: Kto był twoim szefem, kto cię zatrudnił? Odpowiedź: To był całkiem "ziemski" proces. Byłem wtedy... Pytanie: Czy zatrudnił cię Departament Obrony? Odpowiedź: Wtedy nazywano go Komisją Energii Atomowej. Potem nazwa zmieniła się jeszcze dwa razy (Energy Research and Development Administration, a następnie Department of Energy) - rząd często zmienia tego typu nazwy. W czasie gdy przebywałem w pracy mieliśmy odwiedziny dwóch prezydentów. Pierwszym był Lyndon Johnson, drugim Gerald Ford. Im nie pokazano wszystkiego - to wiem na pewno. Nie mieli klauzuli top secret, uznano po prostu, że jest to nie potrzebne. Pytanie: Uważasz, że tak powinno być? Odpowiedź: Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Żyjemy w republice, demokratycznej jak sądzę. Z reguły nie ufam politykom, chociaż nie wszyscy na takie zdanie zasługują. Może. Broń jądrowa to straszna rzecz. Moje odczucia z tym związane są ambiwalentne. Trudno mi to wyrazić. Kiedy Lyndon Johnson odwiedził to miejsce przeprowadzono go przez obszar, który był "gorący". Żaden z nas nie miał na sobie ubioru zabezpieczającego przed skażeniem, nie mieliśmy przy sobie żadnych instrumentów do pomiaru poziomu skażenia, byliśmy ubrani zwyczajnie, ponieważ miejsce, w którym przebywaliśmy "nie miało" być skażone, więc pozwoliliśmy mu przejść przez obszar skażony. To wszystko, co mogę powiedzieć na ten temat. Pytanie: Rzeczy, o których wspomniałeś, że nie wolno ci mówić, mogą spowodować masową histerię. Jednakże ty jesteś spokojny. Odpowiedź: Nie, mnie to nie martwi. Popatrz, byliśmy już na Księżycu - wielka mi rzecz. Wydaje się, że wkrótce ludzie wylądują na Marsie - i to też nic nadzwyczajnego. Wszystko zależy od systemu napędowego, od tego czym latamy. Problemem też będzie to czy ludzie potrafią przetrwać w przestrzeni kosmicznej przez dłuższy okres czasu. W zasadzie dysponujemy technologią, która pozwoli nam dokonać eksploracji Układu Słonecznego. I to też nie jest nic wielkiego. Lecz kiedy usłyszysz, że fizyka kwantowa dopuszcza prędkość ponadświetlną, to w tym momencie można powiedzieć, że czynimy skok o jakim trudno było nawet marzyć. I jeśli to prawda, a najprawdopodobniej tak, to podróże do najbliższych gwiazd są możliwe. Dalej, jeśli my możemy tego dokonać, dlaczego inni nie? Dlaczego mielibyśmy wierzyć w to, iż jesteśmy zupełnie sami we wszechświecie? To też jeszcze można przełknąć, ale przecież całe tysiąclecia ufaliśmy, że jesteśmy unikalni, jedyni, niepowtarzalni, a tu nagle może są i inni! Z pewnością są inni. To mnie nie jest w stanie zaskoczyć. Natomiast to, co mnie najbardziej dziwi, to ta cała aura tajemniczości, powszechnego spisku, skrywania jako największej tajemnicy przez nasz rząd. Śmieszy mnie ta paranoja zachowań rządu, który coś wie i stoi na straży tego, żebyśmy wszyscy sobie w łeb nie strzelili z rozpaczy. Ja mam w to uwierzyć? Pytanie: Są tacy, którzy twierdzą, że ludzie byli już na Marsie. Odpowiedź: Nie sądzę, aby mogło to być prawdą. Pytanie: Wracając do pytania o twoje zatrudnienie, kto był twoim szefem? Odpowiedź: W czasie, kiedy tam pracowałem jednym z szefów był Edward Teller. Edward Teller jest ojcem bomby wodorowej. Pracował on dla Lawrence Radiation Laboratory. Był i jest uważany niemal za boga społeczności naukowców zajmujących się bronią nuklearną. Cieszył się on dużo większym szacunkiem, niż prezydent czy ktokolwiek inny. Może zainteresuje cię fakt, który przestał być tajny, że w tamtym czasie mieliśmy coś w rodzaju wymiany z naukowcami ze Związku Radzieckiego, którzy poznali bardzo wiele rzeczy dzięki nam. To było coś naprawdę dziwnego - ujrzeć Rosjan na terenie Nevada Test Site, w czasie gdy kilkadziesiąt kilometrów dalej testowano samolot, o którego istnieniu zwykli Amerykanie nie mieli zielonego pojęcia... Wielokrotnie rozmawiałem z nimi i po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że ci ludzie nie są naszymi wrogami. To nasz rząd, politycy chcieli mieć wroga. No i go mieli. Wróg się zawsze znajdzie. Pokazaliśmy im... pokazałem im rzeczy, których nie pokazałbym innym. Gdy zapytałem dlaczego tu są, odpowiedziano mi, że to jest program wymiany, i że oni też mają poznać rzeczy, przed którymi powinni się mieć na baczności. Pytanie: Czy widzieli te "dziwaczne" obiekty, które obserwowałeś? Odpowiedź: Nie. Oni nie mieli wstępu do Area 51. Pytanie: Dlaczego mówiono nam, że Rosjanie to wróg? Odpowiedź: Dla narodu zawsze lepiej jest gdy ma się jakiegoś wroga. Pytanie: Teller i Oppenheimer... Jakie jest twoje zdanie na temat Oppenheimera? Odpowiedź: Robert Oppenheimer był zniszczony wewnętrznie przez paranoję, jaka miała miejsce w tamtych latach w kraju. Dla mnie i wielu innych był bohaterem, bohaterem, którego niszczyła paranoja. Pytanie: Teller był czymś w rodzaju politycznej marionetki? Odpowiedź: Edward Teller był typem człowieka, który podporządkowałby się nawet Hitlerowi, lub każdemu innemu, jeśli ten byłby jego szefem. Nie lubiłem go i nadal go nie lubię. Był niesympatyczny, był arogantem jeśli chodzi o sprawy związane ze zdrowiem i ochroną ludzi przed działaniem promieniowania, miało się wrażenie, że kompletnie go to nie obchodziło. Pytanie: Zauważyłem, że nosisz przy sobie identyfikator medyczny. Odpowiedź: Tak, mam zmiany w siatkówce - wiadomo od czego. I to jak się czuje jest związane z ekspozycją mojego organizmu na izotopy. Chcę jednak powiedzieć, że wiedziałem co robię, jakie mogą być tego następstwa, jestem i byłem tego świadom od samego początku, płacono mi bardzo dobrze - to mój wybór. Pytanie: To trochę głupie, ale czy podczas eksplozji bomby o sile 5,5 MT nie było słychać olbrzymiego huku? Odpowiedź: Bombę nazwano Box Car . Nie wiem dlaczego. Oni zawsze nazywają każdy ładunek. Zawsze są to dziwaczne nazwy. Byłem podczas tego testu. Przydzielono mnie do tego przedsięwzięcia. Na głębokości ponad 1800 m zdetonowano bombę, której ekwiwalent w tonach trotylu wynosił 5.500.000. Punkt zero podniósł się na wysokość ok. 130-140m w promieniu 800m, po czym opadł z powrotem. Głęboko pod ziemią powstała zapewne olbrzymia jama, której wielkość zależy od typu i potęgi wybuchu. Temperatura w środku powoduje, że wszystko się zmienia i ziemia przypomina roztopione bagno, które podchodzi pod powierzchnię, ale w przypadku Box Car tak nie było, ponieważ detonacja odbyła się zbyt głęboko. Na powierzchni został jedynie krater. Jeśli przelatywałbyś nad NTS, na pewno zwróciłbyś uwagę na to, że powierzchnia przypomina powierzchnię Księżyca - tak wiele tam jest kraterów. Widok trudny do zaakceptowania, zważywszy na pochodzenie tych kraterów i ich liczbę. Pamiętam jak w 1966 odbyła się detonacja, w wyniku której w ciągu dwóch sekund powstał krater o średnicy 400m i głębokości ponad 160m. Pytanie: ...? Odpowiedź: Tak, to
było właśnie pod miejscowością o nazwie Hattiesburg w stanie Mississippi. Mało kto w
środku lat sześćdziesiątych wiedział, że właśnie tam zdetonowano olbrzymi
ładunek. Mieliśmy program o nazwie Plow Share (Lemiesz). Pytanie: Czy możesz powiedzieć coś na temat łańcucha rozkazów. Bo jeśli prezydent... Odpowiedź: National Security Council (Rada Bezpieczeństwa Narodowego) - bezpośrednio. Łączy ona w tym wypadku militarną i cywilną radę włączając w to Połączoną Radę Szefów Sztabu. Byliśmy kilka razy blisko wojskowego przejęcia władzy, czy zamachu stanu - wielu już o tym mówiło, ale to fakt. Ostatnim takim przypadkiem, kiedy niewiele brakowało do wojskowego przejęcia władzy był czas wyborów, w których startował Clinton. Test Site zostało zamknięte. Działo się tak zawsze przed rozpoczęciem testu. Obszar zostawał odizolowany, zamknięty na czas 2-3 dni. Jeśli byłeś na tym terenie ze względu na charakter wykonywanej pracy musiałeś tam siedzieć i czekać. Tak było zawsze. W czasie, kiedy w listopadzie trwało zaprzysiężenie Clintona na prezydenta, Test Site zostało zamknięte na okres 3-4 tygodni, a przecież nie dokonano tam żadnych testów. Podobno w czasie pomiędzy wyborem a inauguracją (20 czy 27 stycznia) doszło do pewnych "problemów" związanych z przekazaniem władzy. Jednakże o co dokładnie chodziło - nie wiem. Wiem natomiast, że w czasie kiedy tam pracowałem mieliśmy kilka alarmów, ale powody dla których je ogłoszono, nie były mi znane. Czasami wszystko szło inaczej niż zwykle. Tak było podczas odpalenia Box Car. Pamiętam, że zadzwoniłem wcześniej do mojej żony w Las Vegas i powiedziałem, żeby postawiła na stole naczynie z wodą. Godzina 17.00 miała być godziną zero. W Las Vegas zatrzymano pracę większych kasyn na czas kilku minut. Wszyscy w Vegas wiedzieli, że chłopaki z Test Site odwalą zaraz jakiś wielki numer. No i stało się. Woda na stole wylała się. Było to ok.100km od Test Site. Box Car było tak wielkie, że trzeba było coś na ten temat powiedzieć. Pytanie: Nieprawdopodobne. Odpowiedź: Wszystko, co ma miejsce w Nevada Test Site opiera się na zasadzie "need to know". Gdziekolwiek nie pójdziesz, ciągle słychać te trzy słowa. Moja karta z odznaką zawiera kod dostępu top secret na poziomie sigma. Określa on do czego mam dostęp i do jakich obszarów mam prawo wejścia. Jednym z takich miejsc było Area 51. Mam tę odznakę i teraz - na pamiątkę. Poprosiłem chłopaków z ochrony, gdy odchodziłem z pracy i pozwolili mi ją zabrać. Ale chciałem powiedzieć, że jest cała masa ludzi w rządzie, która nie ma w ogóle dostępu do need to know. Do tych osób zalicza się również prezydent i jest to całkiem wygodne - nie wiedzieć co się tam dzieje. Naprawdę wygodne. Obecnie nie mamy już takich wrogów, jak to dawniej bywało. Świat się zmienia, zmienia się też ich rodzaj. Pół żartem można powiedzieć, że gdy trzeba, można sobie wroga stworzyć. Możliwe, że tak będzie i tym razem. Pytanie: Czy mógłbyś powiedzieć coś na temat najnowszych systemów napędowych? Odpowiedź: Mogę to powiedzieć: urządzenia antygrawitacyjne istnieją. Skąd pochodzą - to już zupełnie inna sprawa i temat do spekulacji. Rząd nie chce się do tego przyznać, co jest zrozumiałe. Jeśli jesteś wtajemniczony w pewne sprawy, nie kwapisz się zbytnio, by dzielić się tym z wszystkimi i nie zważając na konsekwencje zamykasz dostęp do wszelkich źródeł informacji. Czy tak? I to jest problem. Inny problem polega na tym w jaki sposób wykorzystać coś takiego w wojsku. Zatem napęd, o którym mowa może być najbardziej rewolucyjny od czasu wynalezienia koła. A nie jest to już fantastyka naukowa. Pytanie: Co sądzisz o przyszłości, jakie rzeczy nas czekają? Odpowiedź: Prezydent Eisenhower ostrzegał nas przed zamiarami kompleksu militarno-przemysłowego, tuż przed odejściem z urzędu w 1960. Osobiście wierzę mu i między innymi był to powód, dla którego przeprowadziłem się do Black Hills w Południowej Dakocie. Częściowo dlatego, że tutaj jesteśmy na szczycie łańcucha pokarmowego. Dobrze jest wiedzieć, że mieszka się w miejscu, gdzie woda jest czysta, a powietrze nie jest skażone. Sądzę ponadto, iż jest wysoce prawdopodobne, że w ciągu najbliższych 5-6 lat dojdzie do ograniczonego w zasięgu, użycia broni nuklearnej o niewielkiej sile rażenia. Pokusa dla wojskowych jest tak wielka, że już wielokrotnie rozważano tego typu scenariusz. I chociaż nigdy się nie sprawdził, to wiele jednak przemawia, że tak może być. Wszystko za sprawą nacisków ze strony kompleksu militarno-przemysłowego. Wojna jest - są pieniądze, wojny nie ma - prace badawcze zostają wstrzymane, nie ma stymulacji produkcji, nie ma dużych, naprawdę dużych pieniędzy. Poza tym zobacz, co stało się w Oklahoma City. Wyobraź sobie teraz terrorystę z bombą nuklearną w walizce. Co innego jest zbudować rakietę balistyczną i wysłać ją na Stany, co innego jest nabyć ją gdzieś na Bliskim Wschodzie i przemycić przez granicę. W tej chwili mogę podać ci adres niewielkiej firmy w San Francisco, którą uszczęśliwisz za jedyne $19.95 zamawiając kopię dokumentu-instrukcji wykonania bomby atomowej. Pytanie: A obcy? Odpowiedź: Powiedzmy, że jeśli jakaś rasa z, dajmy na to... z Alfa Centauri byłaby w stanie przylecieć tutaj, to czy to jest aż tak niemożliwe, by umiała także dokonywać kamuflażu, upodabniając się do czegokolwiek lub kogokolwiek na Ziemi? Ale nie takie rzeczy mnie martwią. Jestem poważnie zaniepokojony tym, co robi rząd. Mówię tak dlatego, że widziałem, co robili ludziom. Na terenie NTS przebywali ludzie, którzy stali się obiektem eksperymentów. Celem było zbadanie wpływu radiacji na organizm. Widziałem jak wiązano zwierzęta na terenie, który miał zostać poddany podwyższonej radiacji. Mieliśmy tam wieżę wysoką na 390m o nazwie Bren Tower, na szczycie której ustawiono urządzenie emitujące silne promieniowanie na odległość ok. 800m. Notowaliśmy ile zwierzęta mogły pochłonąć promieniowania gamma, ile beta, ile zaabsorbowały neutronów. To były zwierzęta. Pytanie: Gdy zrzuciliśmy bombę na Hiroshimę i Nagasaki w 1945 nie znaliśmy jeszcze dobrze wpływu promieniowania na organizm ludzki. Odpowiedź: Pierwszy test odbył się w Alamogordo w Nowym Meksyku w lipcu 1945r. Naukowcy tworząc bombę wiedzieli ile mają materiału rozszczepialnego, wiedzieli w jaki sposób spowodować należy rozpoczęcie reakcji łańcuchowej, ale nie mieli żadnej pewności czy taka reakcja nie spowoduje procesu, który pozbawiony kontroli zamieni cała atmosferę w jedno wielkie piekło. A jednak to zrobili. I jeszcze jedno. Mamy już broń laserową, która może mieć taką moc, której nie powstydziłaby się niejedna głowica atomowa, a przy tym to niezwykle selektywna i dokładna broń. W dodatku nie powoduje takich zniszczeń terenu i jego degradacji biologicznej. W latach 70-tych testowaliśmy całą masę urządzeń laserowych. Nie ciekawi cię jednak to, co jest dla ciebie powszechnie dostępne i, jak przynajmniej uważasz, zrozumiałe? Mówię tu o technologii, która pędzi na złamanie karku, gdzie wiele tzw. wynalazków wychodzi z tajnych laboratoriów wielkich korporacji, które toną po uszy w rządowych, tajnych zamówieniach. Mikrochipy, najnowszej generacji detektory, superwydajne satelity szpiegowskie. Martwi mnie nie to, że mój syn będzie pracował przy jeszcze lepszym komputerze, ale boję się, że jeżeli zyski okażą się zbyt małe, jeśli ta cała globalizacja nie zda egzaminu, to czy ktoś nie pomyśli sobie, że lepiej może powrócić do bardziej sprawdzonych metod pozyskiwania nowych, dużych zamówień. Nie miejmy złudzeń co do tego, że kiedykolwiek rząd powie społeczeństwu co miało miejsce w Area 51. To się nigdy nie zdarzy. I nie o to chodzi, że gdyby się temu wszyscy przyglądali, to bezpieczeństwo narodowe byłoby zagrożone, o nie. Niech testują sobie najróżniejsze samoloty, dyski, cokolwiek. Lecz niech nie próbują wykorzystywać sloganów o obronności przeciwko własnemu narodowi. Pytanie: Ostatnio w TV pojawia się sporo programów na temat UFO. Czy rząd jest gotów odsłonić pewne aspekty tego zjawiska? Odpowiedź: Sądzę, że nie. Będą trzymać w ukryciu wszystko tak długo, jak długo się da. Uważam, że powiedziałem już wszystko, co mogłem powiedzieć. Więcej powiedzieć nie mogę. Mam nadzieję, że chociaż trochę moich wypowiedzi będzie przydatnych dla zrozumienia niektórych spraw związanych przede wszystkim z utrzymywaniem tajemnicy. Jedynym lekarstwem jest pilnować naszych polityków, patrzeć im z bliska na ręce. I jeszcze taka oto myśl: jeśli widzisz coś latającego na niebie - uwierz swoim oczom, nie temu, że to jest jakiś balon meteorologiczny. A jeśli rząd twierdzi, że jest inaczej, bezpieczniej będzie mu nie wierzyć. |
. |
|
Tłumaczenie: Dreamland Online /Copyright 2001-2003 |