|
Alfred i Otto w NTS |
Wśród wielu opowieści znad jezior bez wody i obszarów bez nazwy mnożą się przeróżne, dziś można rzec, legendy, które równie dobrze i nawet zgodnie z prawdą można by rozpocząć jak klasyczne bajki. Tereny Nevada Test Site nie ustępują swoją niedostępnością nawet najbardziej strasznym miejscom ze smokami i innymi czarnymi charakterami, których istnienie podsycało jedynie naszą wyobraźnię. Legendy obrastały w kolejne uzupełnienia, nowe wątki i jeszcze ciekawsze spostrzeżenia, a ich zakończenia miały się uwiarygodniać stwierdzeniami typu: "tak naprawdę, to nie wiem co to było". Wiele z tych opowieści zakończyło swój żywot gdzieś w krainie cienia bajek i legend, niektóre pozostały, bo na bajki nie wyglądają albo nie potrafimy się z nimi rozstać. W 1994, a więc nie tak dawno temu, jedna z telewizji o zasięgu lokalnym (Las Vegas) wyprodukowała program, z jakże chwytliwym tematem o UFO. Byli świadkowie oraz tacy, którzy nie zamierzali ujawnić swojej tożsamości (mówię o ludziach spoza kręgu znajomych B. Lazara). Ich pseudonimy, najczęściej "Falcon", "Condor", "Hawk", brzmiały jakoś... Może lepiej by było z rybami, np. "Płastuga", "Flądra", "Szczupak"? Tak czy owak pojawiło się ich kilku, a niektórzy twierdzili co następuje:
Tym razem rozgrywka w karty miała miejsce w Centrum Kontroli Testów "CP-1" w NTS. Alfred wspomniał Otto o wycinkach z gazety i dziwnych obserwacjach. Cała historia wywołała śmiech. Okazało się, że wojskowi otrzymali do testowania załogową wersję (3-osobową) latającego dysku i przeniesiono go na terytorium zachodniego Texasu, gdzie podobno warunki związane z magnetyzmem okazały się być wyjątkowo (?) sprzyjające do lotów próbnych. Otóż problem był tego rodzaju, że wszystko, co zbliżyło się do statku było silnie namagnetyzowane. Testy trwały kilka nocy i zakończyły się pozbawieniem miasta Levelland energii elektrycznej, co wywołało duże zainteresowanie przyczyną tego stanu rzeczy. Ludzie dzwonili do różnych instytucji: na policję, do stacji energetycznej, itp., opowiadając o dziwnym zachowaniu się ich samochodów (światła zaczynały zmniejszać intensywność świecenia, nastąpiły problemy z zapłonem, wskaźniki wskazywały niewłaściwe wielkości) oraz urządzeń gospodarstwa domowego. Niektórzy dzwoniąc na policję twierdzili, że widzieli UFO, które wykonywało zdumiewające manewry na niebie. Otto stwierdził, że chłopaki próbowali ujeżdżać nasze UFO, tylko, że im to słabo wychodziło. Wszystkie gazety donosiły o obserwacjach ludzi i o dziwnym zachowaniu się urządzeń oraz to, że domniemane UFO przyczyniło się prawdopodobnie do utraty zasilania w dwóch małych miasteczkach nieopodal. Otto twierdził, że najwyraźniej testy zostały przerwane, ponieważ wersja załogowa nie była w stanie manewrować w taki sposób, jak wersja bezzałogowa. Nie słyszało się później nic na temat tego typu badań i testów po incydencie teksańskim. DR: Czy miało to miejsce na początku czy końcu lat 60-tych? Alfred: Myślę, że incydent w Texasie miał miejsce gdzieś w okolicach roku 62 albo 63, chyba 63. Było to gdzieś w pd.-wsch. części Levelland. Natomiast nie pamiętam nazw dwóch miasteczek, ale przypominam sobie, że nawet miejscowy szeryf napisał raport ze swojej obserwacji. Obserwacje Alfreda Alfred nie wątpił w prawdomówność słów Otto, ponieważ sam był świadkiem lotów testowych statków w kształcie dysku nad Test Site. W czasie, gdy przebywał w Atomic Test Site, mógł bez przeszkód oglądać Groom Lake w oddali oraz czasem próby nocne w tym rejonie. Loty próbne zawsze odbywały się nocą, ale czasem widział dziwne obiekty również nad Yucca Flat - miejscu, gdzie testowano broń jądrową. DR: Czy zdarzyło ci się widzieć więcej niż jeden spodek jednocześnie? Alfred: Tak. Dwa albo trzy razy. Widziałem dwa lub trzy jednej nocy manewrujące nad Groom Lake. Zawsze gdy je widziałem było ich dwa lub trzy. DR: Czy miały jakiś kształt, czy były to tylko światła? Alfred: Nie, miały kształt. Były podobne do tych jakie pokazywałeś mi na zdjęciach. DR: Czy przypominały w kształcie spłaszczony dysk, czy były raczej "grubsze"? Alfred: Nie, nie były zupełnie płaskie. W górnej części miały wyraźną wypukłość, schodząc niżej zaczynały być płaskie, a na dnie ponownie można było zauważyć pewną wypukłość. Nigdy nie widziałem ich z bliska, ale kilka razy widziałem je nad Yucca Flat, gdy jechałem w stronę Mercury. DR: Czy widziałeś je wyłącznie w nocy jako światła na niebie? Alfred: Przeważnie w nocy, jednakże raz udało mi się zobaczyć je wczesnym wieczorem. DR: Były na niebie, czy widziałeś je na ziemi? Alfred: Widziałem je w locie, a raz wiszące tuż nad ziemią. Zadziwiające było to jak potrafiły się poruszać. Czasem znikały z pola widzenia w bardzo krótkim czasie, dosłownie w ciągu kilku sekund nie było ich widać całkowicie - również przez lornetkę. Wyglądało to tak, jakby je coś nagle odrzuciło, niesamowity widok. (Lornetki nie były dozwolone na Nevada Test Site ale fotograf mógł ją nosić). DR: Czy w trakcie tych lotów było słychać jakiś huk, czy inny dźwięk, który towarzyszył dyskom w locie? Alfred: Tak, ale tylko w przez chwilę. Szybkość, o której wspomniałem dotyczyła lotu w górę. Potrafiły wzbić się nagle i zniknąć z pola widzenia, tak że ciężko było je utrzymać w polu widzenia lornetki. Nigdy nie widziałem nic równie szybkiego. Nawet najszybsze samoloty były o wiele wolniejsze od nich. I znowu, nie wiedziałem jaki był cel tego ustawicznego wznoszenia się i opadania. Miałem wrażenie, że potrafią poruszać się tylko w górę i w dół. Ale widziałem je także w ruchu horyzontalnym, jednak najczęściej było to bardzo szybkie wznoszenie się. Byłem wtedy młodym i trochę naiwnym chłopakiem i wszystko, co widziałem w tamtych dniach uważałem za coś niesamowitego, wielką tajemnicę, coś wielkiego. Alfred opisywał fluorescencję pochodzącą od dysków jako "opalizujące zielonkawe światło". Alfred: Światło na pustyni potrafi wprowadzić w błąd, zwłaszcza latem. DR: Czy posiadały jakiś wyraźny kolor lub czy były wielokolorowe? Alfred: Oj nie, nie! Nie miały wielu kolorów, nie mieniły się wieloma kolorami. Mówiłem tylko, że raz przed wieczorem widziałem dysk, który wydawał się być w kolorze podobnym do samolotu. DR: To znaczy, że miały powłokę w kolorze połyskującego, powiedzmy, aluminium? Alfred: Tak, coś w tym stylu, jakby w kolorze myśliwca z aluminium. Ale jeśli chodzi o tę poświatę, to trudno mi powiedzieć, czy wywołana była przez światła zainstalowane w maszynie, czy też były wywołane siłami tarcia i nagrzewania się powierzchni jakiegoś specyficznego materiału, który mógł taką poświatę spowodować. Tłumaczyłem to sobie, że widzę poświatę, która powstała w wyniku sił tarcia, ale, naturalnie, mogłem się mylić. Ciekawą rzeczą związaną z UFO i jego obserwacjami, o których rozmawiałem z Otto tej nocy, było to, że sprawy te (pojawianie się dziwnych obiektów) nigdy nie były utajnione i nawet ludzie z czerwoną odznaką - bez kodu dostępu, mogli nie raz zapewne zobaczyć nad Test Site owe dziwne w kształcie obiekty. Trudno było tego nie widzieć, gdy praca trwała na przykład do późnych godzin nocnych. DR: Zatem dyskusja, o jakiej mowa, miała miejsce tylko jednej nocy podczas gry w karty? Alfred: Tak, rozmowa o statkach w kształcie dysku miała miejsce tylko raz. DR: Wywołała zapewne na tobie duże wrażenie? Alfred: O tak, zwłaszcza, że byłem tym wszystkim zafascynowany. Kilkakrotnie jeszcze rozmawialiśmy o tym później, ale już bez detali. Wtedy nasza rozmowa trwała bodaj dwie godziny albo nawet dłużej. W pewnym momencie przerwaliśmy nawet grę. Parę razy zdarzyło się wrócić do tego tematu, jednakże jak już powiedziałem bez szczegółów, zwłaszcza, że w grze uczestniczył później jeszcze inny fizyk, który był tym zainteresowany. Alfred powiedział, że nie mówił o tej historii przez wiele lat. Alfred: Po odejściu z Test Site musiałem podpisać klauzulę tajności. Przez dziesięć lat nie mogłem wyjechać za granicę. Nie wolno mi było pojechać do Meksyku, czy Kanady. Nie mogłem uzyskać wizy, czy paszportu by móc swobodnie poruszać się po świecie. Dopiero po dwudziestu latach mogłem wybrać się do Europy na wycieczkę. Przez całe lata nie wolno mi było rozmawiać o tych sprawach z innymi ludźmi. Powiedziałem o tym jedynie mojej żonie i wypróbowanym przyjaciołom, ale dopiero kilka lat później. Milczałem nawet wtedy, gdy w telewizji zaczęto ujawniać niektóre rzeczy związane z UFO. Widziałem jeden taki program z facetem w masce i byłem zdumiony. DR: To był program UFO Cover-Up Live. Alfred: Condor... i jeszcze jeden facet, mówili o wydarzeniu w Roswell i o Area 51. Mówili właściwie o tym, co Otto powiedział mi dwadzieścia lat wcześniej. Mieli więcej informacji o tym... co zrobili obcy i jakie są ich zamiary. To wszystko zupełnie mnie nie zdziwiło. Takie rzeczy można sobie dopowiedzieć samemu, nie trzeba być w Area 51. Alfred powiedział, że starał się odnaleźć osoby, z którymi rozmawiał podczas pamiętnej gry w karty w Nevada Test Site. Ponadto dowiedział się, że Otto zmarł w 1990r. Alfred: Pamiętam, że był jeszcze jeden fotograf w NTS, ale nie mogłem długo przypomnieć sobie jego nazwiska. W końcu jakoś do mnie doszło, że Vern (były współpracownik) również mógł wiele pamiętać z tamtych dni. Zapytałem go, czy pamięta tę noc, kiedy podczas gry w karty rozmawialiśmy o dyskach. Odpowiedział twierdząco. Pamiętał ten wieczór, ale jego zainteresowania leżały w innych miejscach. Vern'owi zależało na tym, aby stać się głównym fotografem w NTS. Rozmawiałem z nim, kiedy spotkaliśmy się w Vegas na rozmowie, gdy go w końcu odnalazłem. "To, co widziałem zostawało na miejscu. Nie taszczyłem tego do domu. Nie chciałem mieć głowy pełnej rzeczy, które mnie nie dotyczyły. Zależało mi na robocie. Z perspektywy lat mogę powiedzieć, że powinienem zwrócić większą uwagę na to, co mnie otaczało albo co słyszałem." DR: Czy Otto był w Area 51, czy przebywał tylko na terenie Nevada Test Site? Alfred: Kiedykolwiek go widziałem, zawsze był w NTS, ale było czasem z nami paru elektroników i ci akurat okresowo przebywali w Area 51. Nigdy z nimi nie rozmawiałem o bazie, ani na ten temat. Wszyscy wiedzieli, że jeśli ktoś dostał rozkaz wyjazdu, czy zmiany miejsca, jak to się nazywało, to nikt nie zadawał żadnych pytań. Tak było i pewnie w tej materii niewiele się zmieniło do dzisiaj. To zupełnie inny świat. |
. |
do strony poprzedniej |
. |
W artykule
wykorzystano wyd. #24 Desert Rat/serv. Glenn'a Campbell'a: "Tales Of The Test Site, Part 2: The Story of Alfred" (17.03 1995) tłumaczenie Dreamland Online - Copyright 2002 |
. |