Jarod cz. 2

.


.
.

Projekt symulatora

wg wskazówek Jaroda

.

 

   Symulator

  Jak większość inżynierów, z którymi pracował, Jarod spędził większość czasu w laboratorium i pokoju narad. Było to zwyczajne pomieszczenie typu biurowego bez wydzielonych części. Każdy widział innego pracującego. Podobnie jak inni nie mógł się on komunikować w sprawach technicznych z innymi inżynierami, którzy nie byli przypisani do projektu ze względów bezpieczeństwa. Podczas prac związanych z jakąkolwiek częścią symulatora nie wolno mu było się komunikować także z osobą, która była przypisana do tych samych części w prawdziwym statku. I choć wyglądało to kuriozalnie, to w przypadku zasięgnięcia opinii, bądź innych spraw dotyczących istotnych dla programu danych, musiał czekać kilka dni po uprzednim zwróceniu się do przełożonego. Potem procedura szła swoim torem i otrzymywał informacje (jeśli takie były). Czas jaki trzeba było czekać na odpowiedź dała Jarodowi przekonanie, że projekt prawdziwego statku znajdował się w innym miejscu, o którym nikt z jego kolegów nie miał żadnego pojęcia. To oddzielenie spraw związanych z symulatorem i prawdziwym statkiem, chociaż wyglądało dziwnie, było zapewne, jak myśli Jarod, podyktowane wymogami tajemnicy. Niemniej jednak Jarod był przekonany, że statek i symulator wyglądają tak samo. Miejsce, w którym przechowywano symulator Jarod odwiedzał jedynie okazjonalnie. Nie miał stałego dostępu do niego. Inni również.

  Podczas takich wizyt przebywali w symulatorze kilka godzin. Symulator był umiejscowiony w innym budynku tego samego wydziału. Podczas jednej z takich wizyt Jarod 2 widział JARODA 1 lecz nie komunikował się z nim w żaden sposób. Jak później opowiadał żywił do niego głęboki szacunek i wiele respektu. Jak było wspomniane wcześniej JAROD 1 był technicznym doradcą w programie. Od momentu, od którego grupa została wtajemniczona w istnienie i działalność obcych, inżynierowie częściej widywali JARODA 1 w symulatorze. Z czasem stało się to niemal rutyną. Nigdy jednak nie doszło do osobistego kontaktu w formie rozmowy. Chociaż ubrany był w zwykłe "ziemskie" ubranie, trudno go było pomylić z kimś innym. Nie miał żadnego owłosienia na głowie. Uwagę zwracały natychmiast jego duże ciemne oczy.

  Jakkolwiek istnieje podobieństwo pomiędzy opowieściami Lazara, który pracował podobno w tajnym laboratorium w Papoose Lake, kilka kilometrów na pd-zach od Groom Lake, to jednak są i różnice. Dysk Lazara był niższy, co mogłoby sugerować, że albo była to wersja bezzałogowa albo nie przeznaczona do pilotowania przez ludzi. Wersja symulatora, a więc i sam prototyp Jaroda była już wyższa. Statek miało pilotować trzech członków załogi. Powiększenie dysku nastąpiło poprzez dodanie cylindrycznego "okna" wokół górnej części, co miało służyć kontroli wzrokowej otoczenia podczas pilotowania statkiem. Panoramiczne okno miało wysokość ok. 90cm i w symulatorze było wykonane z pleksiglasu. Jarod twierdzi, że wymiary statku mają duże znaczenie, z wyjątkiem wysokości. Innymi słowy, nie można było zmieniać średnicy dysku, gdyż ta była związana z urządzeniami, które napędzały dysk i były w ścisłym związku z jego fizycznymi rozmiarami. Nie dotyczyło to jednak wysokości i dlatego po wielu próbach zdecydowano się dostosować statek w taki sposób, by zmieściła się w nim trzyosobowa załoga. Symulator umocowano do podłoża w sposób, który częściowo przypomina umocowanie lusterka wstecznego na szybie w samochodzie. Jarod zdjął je z samochodu, aby pokazać jak to działało. Położył lusterko na stole i poruszając kulką, do której było przymocowane wyjaśniał zasadę umocowania symulatora. Wejście do symulatora następowało poprzez specjalny rodzaj tarasu, który był przytwierdzony do bocznej ściany pomieszczenia, w którym dysk został umieszczony. Od tarasu przeprowadzono prostopadle niewielką półkę, przymocowaną również do sufitu pomieszczenia, by była nieruchoma.

  Dysk został podzielony w taki sposób, że w górnej jednej trzeciej znajdował się pokład, gdzie przebywała załoga. Środek dolnej jednej trzeciej zajmował reaktor, który wydawał się przynajmniej w opisie zewnętrznym, podobny do tego z opisu Lazara, chociaż Jarod nie był w stanie opisać wnętrza urządzenia - jedyną sugestią w tej mierze było, że reaktor mógł stanowić w przypadku symulatora jedynie atrapę, ale co do tego nie było pewności. Od góry reaktora biegła rurka o przekroju ok.10cm, która zmierzała ku górze i wystawała nieco ponad górną część dysku - jakby antena. Chociaż zagadnienie to nie leżało w kompetencjach Jaroda, twierdził on, że "antena" stanowiła ważny element podczas lotu, a dzięki niej statek utrzymywał stateczność pionową. 90-cio centymetrowa (wysokość) wieżyczka, którą również opisywał Lazar, ale w odróżnieniu od Jaroda, twierdził, że nie miał do niej dostępu i nie wiedział co się w niej znajduje, była otwarta w projekcie symulatora. Można z niej było zobaczyć niektóre urządzenia luku załogowego. Urządzenia , które mieściły się w wieżyczce były również dostępne z pokładu załogowego, ponieważ całość opisywanej konstrukcji nie posiadała imponujących rozmiarów. Wieżyczka mieściła zatem część urządzeń przeznaczonych do nawigacji, która w modelu operacyjnym służyła także do podawania pozycji względem gwiazd. Część z tego oprzyrządowania ma podobne znaczenie w rakietach i samolotach, jednakże tu była bardziej użyteczna poza granicami Ziemi.

  Symulator jak i model operacyjny nie miał ani przodu ani tyłu - co wynikało z jego kształtu - to oczywiste lecz tak było również w przypadku jego poruszania się, które mogło następować w dowolnym kierunku. Zatem nie było ani przodu, ani tyłu statku, chociaż istnieją "pola", nazywane północ-południe, które są wykorzystywane w przypadku zmian położenia statku w ruchu poziomym, horyzontalnym. W środku przestrzeń jest podzielona na 360 stopni, jak w kompasie, zaczynając od północy. Jarod powiedział, że statek można potraktować jak małą Ziemię z jej kierunkami wyznaczonymi przez bieguny elektromagnetyczne i różne inne następstwa wynikające z masy i pędu.

   Centrum grawitacji jest bez znaczenia jeśli potrafisz kontrolować samą grawitację

  Przedział załogowy zajmuje około 180 stopni (połowę) górnej części pokładu dysku. Niższa część pokładu była osiągalna poprzez niewielkie, lekko skręcone schodki, na które wchodziło się poprzez niewielki otwór w pokładzie głównym. Główne miejsce dla załogi mieściło trzy niewielkie fotele (jednakże większe od tych, które opisywał Lazar). Dwa przeznaczone dla pilotów, trzeci dla osoby zajmującej się nawigacją. Piloci siedzieli obok siebie, nawigator tyłem do nich. Piloci nie mieli żadnych okien przed sobą polegali jedynie na dwóch sporych panelach, które, jak w samolocie, wyświetlały im różne informacje oraz podgląd terenu. Mogło się wydawać, że takie rozmieszczenie niektórych elementów statku będzie miało wpływ na stateczność dysku, lecz, jak mówił Jarod, nie ma to większego znaczenia jeśli przyjmie się założenie, iż jesteś w stanie kontrolować grawitację w całej przestrzeni statku.

  Poniżej pokładu głównego (z reaktorem) znajdują się trzy cylindry przytwierdzone za pomocą zawieszenia kardanowego. Lazar nazywał je "wzmacniaczami grawitacji", natomiast Jarod nie był pewien ich przeznaczenia i zasady funkcjonowania. Jarod powiedział, że otrzymał je jedynie do przytwierdzenia i były one jedynie atrapami urządzeń rzeczywistych, które były umieszczone w tym samym miejscu w modelu operacyjnym. Są one w stanie zmieniać swoje nachylenie o 60 stopni w każdym kierunku. 60 stopni to całkiem spory kąt nachylenia i jeśli statek miałby przechylić się w taki sposób wszystko musiałoby być przymocowane na stałe do podłoża, a osoby manewrujące dyskiem musiałyby mieć zapięte pasy, jednakże w symulatorze żadnych pasów na pewno nie było. W tym przypadku sztucznie wytworzona grawitacja utrzymywała załogę na swoim miejscu, ale - nie jak w modelu operacyjnym - nie miało to żadnego związku ze wzmacniaczami grawitacji, które były położone jeden pokład niżej i które miały być (wg słów Jaroda) jedynie atrapą prawdziwego urządzenia. Będąc jedynie zaangażowany w mechaniczne aspekty montażu urządzeń, Jarod nie rozumiał zasady działania urządzeń antygrawitacyjnych. Sądził jednak, że sama budowa statku nie była przypadkowa ani nie wynikała jedynie z dostosowania kształtu do lotu w atmosferze. Jarod uważał, że ściany dysku spełniały ważną rolę w całym systemie sterowania antygrawitacją - nie były jedynie pasywnym fragmentem całości lecz stanowiły integralną część dziwnego systemu antygrawitacyjnego. Według niego podłoga okresowo przetrzymywała ładunek elektryczny, by go w odpowiednim momencie uwolnić. Podłoga nazwana przez Jaroda "collapsing grid" miała swój odpowiednik w opowiadaniu Lazara, z tym, że Lazar uważał "collapsing grid" jedynie jako powłokę podłogi. Pod pokładem załogowym po obydwu stronach reaktora zostały umieszczone kondensatory, które zostały otoczone czymś w rodzaju zbiorników. W każdym z cylindrycznych zbiorników mieściło się po trzy kondensatory zdolne przyjąć i utrzymać nieprawdopodobnie wysoki ładunek elektryczny. Jarod przyrównuje je do cewki w samochodzie, której zadaniem jest wytworzenie napięcia na świecach zapłonowych, by cały cykl zapłonu mógł mieć miejsce. Nie jest nam wiadome czy kondensatory występują również w statku, czy są jedynie częścią symulatora.

  Całe zasilanie jest doprowadzone do symulatora za pomocą zewnętrznych kabli, które wchodzą od dołu zawieszenia dysku. Także system klimatyzacyjny i dane do komputera są tędy prowadzone.

  Zapytaliśmy Jaroda dlaczego kondensatory muszą być w symulatorze, a nie na przykład na zewnątrz. Jarod odparł, że umiejscowienie całości zasilania ma swoje uzasadnienie w tym, że kondensatory muszą być w pobliżu reaktora, ponieważ to właśnie w reaktorze kończy się linia zasilania, a prowadzenia tak wysokich impulsów nastręczyłoby sporych problemów z linią trakcyjną i związanym z tym polem elektromagnetycznym. Kondensatory muszą być zatem tak blisko reaktora jak to tylko możliwe.

  Wzdłuż obwodu, na środku biegnie ściana o wysokości ok. 90 cm - i w tym właśnie miejscu niczym pierścień okalający statek w środku, ułożonych zostało 48 anod. Każda z nich ma kształt koła o średnicy 7,6cm i wystaje od ściany na odległość 1,25cm na zewnątrz symulatora. Jarod wie tylko, że ma to związek z wytwarzaniem pewnego rodzaju pola na zewnątrz statku.

  Większość symulatorów, jak i statków zostało zbudowanych z boronu, który jest raczej mało interesującym (DR) metalem, ale jednocześnie bardzo lekkim i niezwykle wytrzymałym. Wyjątek stanowi tu podstawa reaktora i jego otoczenie, które zostało zbudowane z materiału przypominającego specjalnie obrobioną stal. Sam reaktor został wykonany przez inną grupę i osadzony w otworze wykonanym w głównym pokładzie. To, co zawsze dziwiło Jaroda jako fizyka, było to, że reaktor nie miał żadnego systemu chłodzenia wewnętrznego ani zewnętrznego. Takie ilości energii, a reaktor nie zdradzał żadnych oznak pracy! - to było zawsze dla niego największą zagadką. Symulator został wykonany w czterech częściach obejmujących 90 stopni wycinka koła każda. Zostało to zrobione ze względów czysto praktycznych związanych z przewiezieniem w inne miejsce. Po przeprowadzeniu wszystkich prób i testów urządzeń pokładowych, co wraz z zbudowaniem symulatora zabrało czas około dwudziestu lat, symulator zdemontowano i przewieziono do tajnego ośrodka w Nevadzie.

.
.
.
Informacje: Groom Lake Desert Rat #27 - 12.06 1995 / serv. Glenn Campbell
Tłumaczenie:
Dreamland Online Copyright 2002
Rysunek na podstawie diagramu w GLDR #27 Drealmand Online Copyright 2002
.
.

.
Licznik