Area 51
      droga do bazy     w bazie           historia        foto Area 51
    
Nellis AFB      Nevada TS       strefa S-4        antyG                linki                                                


| Lockheed-Martin - statek w kształcie dysku | TR-3B |

Antygrawitacja - marzenie czy rzeczywistość?

  Tzw. Element 115, będący kluczem do zrozumienia w jaki sposób ultra tajne projekty ujrzały światło dzienne poprzez produkcję maszyn zdolnych manipulować grawitacją, został zidentyfikowany dzięki odkryciu superciężkiego pierwiastka o nazwie Element 118, który ulega rozpadowi na Element 114.

   Najważniejszym atrybutem tego ciężkiego i stabilnego pierwiastka jest to, że fale grawitacyjne A są tak obfite, iż rozszerzają się (rozchodzą się, działają dalej) poza obwód atomu. Owe ciężkie, stabilne elementy posiadają swoje własne pole grawitacyjne rozmieszczone wokół, oprócz oddziaływań wewnętrznych grawitacyjnych typu B, jakie jest cechą immanentną wszelkiej materii we wszechświecie.

Klucz do systemu kontroli grawitacji

   Żaden z naturalnie występujących na Ziemi atomów nie posiada wystarczającej liczby protonów i neutronów do wytworzenia skumulowanej grawitacji A, która mogłaby wywierać oddziaływania poza atomem i to w taki sposób, aby można w jakikolwiek sposób sprawować nad nim kontrolę. Pomimo że odległości w jakich działają te fale wydają się być nieskończenie małe, to jednak posiadają cechy innych fal ze spektrum elektromagnetycznego, mają więc swoją amplitudę, długość, częstotliwość. Właściwie, gdy już będzie można "dostać się" do fal A będzie można je wzmacniać, jak w przypadku innych fal elektromagnetycznych.

   Na zasadzie podobieństwa do innych fal, te z grupy A można wzmacniać, by potem skupić je w wybranym miejscu w czasie i przestrzeni, co można by uznać za niezłą furtkę do podróży z nieprawdopodobnymi prędkościami.

   Na drodze syntezy uzyskuje się ciężkie niestabilne pierwiastki za pomocą akceleratorów cząstek. Bombarduje się najczęściej bardziej stabilne pierwiastki za pomocą neutronów powodując zmiany w interakcjach na poziomie subatomowym. W takim przypadku ma miejsce transmutacja i możliwe jest, choćby przez niewielki czas, otrzymanie pierwiastków superciężkich.

   Jako przykład może tu posłużyć doświadczenie przeprowadzone we wczesnych latach 80-tych przez ośrodek badań doświadczalnych w Darmshtot w Niemczech. Poprzez bombardowanie Bizmutu 203 za pomocą Żelaza 59 otrzymano tzw. Element 109. Było to niezmiernie trudne doświadczenie, a o jego wyjątkowej naturze niech świadczy fakt, że po tygodniu bombardowań uzyskano 1 (!) atom Element 109. Co ciekawe, to samo laboratorium zakładało, że wkrótce przystąpi do bombardowania Curium 248 za pomocą Calcium 48, co miałoby dać w efekcie superciężki Element 116, który miałby ulec późniejszemu rozpadowi (wtedy nie wiedziano jeszcze jak to wykonać - dzisiaj my nie wiemy czy oni już wiedzą:) do, skądinąd, znanego Element 115 (!).

Uzyskano nowy superciężki element

Rysunek przedstawia kolizję kryptonu i ołowiu, która daje w rezultacie, nowy, superciężki Element 118.

   Środa, 9 Lipca, 1999 pierwsza publikacja o godz. 10:52 GMT - relacja pochodzi od Dr Davida Whitehouse, który występując w BBC poinformował opinię publiczną o tym doniosłym odkryciu.

   Dwa nowe superciężkie elementy powstały w wyniku bombardowania atomów ołowiu 208 za pomocą "energetycznie spakowanych" atomów kryptonu 68 w proporcji dwóch trylionów na sekundę.

   Po 11 dniach naukowcy z Lawrence Berkeley National Laboratory (San Francisco) wyprodukowali trzy (!) atomy czegoś, co nazwali Element 118. Każdy z atomów zawierał wtedy po 118 protonów i 175 neutronów.

   Element 118 ulegał natychmiast rozpadowi do Element 116, który również nie wykazywał stabilności, ale w tamtej chwili były to jedyne trzy atomy na Ziemi!

Ken Gregorich kierownik grupy badawczej stwierdził wtedy:

"Nasz nieoczekiwany sukces otwiera cały świat możliwości używania podobnych reakcji do tworzenia nowych cząstek i izotopów".

   Sekretarz Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych Bill Richardson powiedział, że: "to wspaniałe odkrycie otwiera nam drzwi do dalszego wejrzenia w strukturę atomu".

Niestabilna kombinacja.

   Jak powszechnie wiadomo atomy składają się z jąder, które są otoczone przez chmury elektronów. Jądra zawierają protony i neutrony.

   Jednakże nie wszystkie kombinacje protonów i neutronów są stabilne. W naturze nie występuje nic stabilnego powyżej uranu, którego 92 protony i 146 neutronów zachowuje się "normalnie".

   Naukowcy zderzając ciężkie pierwiastki ze sobą próbują uzyskać choć przez chwilę inne, jeszcze bardziej ciężkie pierwiastki, by zbadać ich zachowanie.

   Jednym z bardziej frapujących aspektów nowych elementów jest to, że następstwa ich rozpadu są w zgodzie z teoriami, które przewidują "obszary stabilności" dla atomów zawierających w przybliżeniu 114 protonów i 184 neutronów.

"Przeskoczyliśmy morze niestabilności na wyspy stabilności, których istnienie podpowiadały nam teorie naukowe już w latach 70-tych" - mówi Wiktor Ninow, fizyk jądrowy, autor pierwszej rozprawy na temat tego odkrycia.

Szybki rozpad

   Element 118 rozpada się w czasie krótszym niż tysięczna część sekundy emitując przy tym cząsteczki alfa. Powstaje zatem element 116, który zawiera 116 protonów i 173 neutrony. Kolejny rozpad ma miejsce z podobnym scenariuszem zdarzeń - emisja cząstek alfa i powstaje kolejny izotop element 114. Taka sytuacja znowu się powtarza, aż do uzyskania stabilności przy element 106.

 

Czy Lockheed - Martin ma nowy pojazd w kształcie dysku?

   Informacja ta zwróciła na siebie szczególną uwagę, jako że podobno Lockheed-Martin wykonał w ramach czarnego budżetu kilka prototypów myśliwca o kształcie dysku (!) z napędem antygrawitacyjnym o nazwie X-22A. I nie tylko to stanowić ma wyjątkowość maszyny, ale także sam system uzbrojenia, który oparty ma być na promieniowaniu cząstek.


  
Lockheed-Martin jest właścicielem w Biurze Patentów planów pasażerskiego statku powietrznego o kształcie dysku, toteż może być zupełnie prawdopodobne, że wersja bojowa również brana była pod uwagę i wdrożona do produkcji. To, co jest oczywiście najbardziej intrygujące, to sam napęd.


  
Wiadomo, że od wielu lat największe korporacje pracują nad rozwiązaniami technicznymi tego właśnie napędu. Kształt dziś już nikogo raczej nie dziwi, ponieważ obecne maszyny zbliżają się coraz bardziej kształtem do dysku, jako rozwiązania najbardziej oczywistego. Płk Steve Wilson (USAF) twierdził, że istnieje specjalny wydział w lotnictwie odpowiedzialny za szkolenia wojskowych-astronautów, którzy później odbywają ćwiczenia w bazie Beale AFB i Vandenberg AFB w Kalifornii. Loty dotyczą wysokości sub-orbitalnych, ale także kosmicznych - właśnie za pomocą dwuosobowej maszyny o kształcie dysku, z napędem antygrawitacyjnym.


  
Pierwsze doniesienia dotyczące istnienia tych maszyn pochodzą od żołnierzy amerykańskich, którzy brali udział w walkach podczas wojny w Zatoce Perskiej. Opowiadano wtedy o dziwnym statku powietrznym w kształcie dysku, który często widziano niedaleko stanowisk dowodzenia. Ciekawostką były również relacje na temat prawdopodobnego typu uzbrojenia tych maszyn. Otóż niektórzy twierdzili, iż zauważyli coś w rodzaju promienia, chociaż zwracali zaraz uwagę, że nie był to promień lasera.


  
Dr Richard Boylan twierdzi, że jest zupełnie możliwe, iż mamy do czynienia z prawdziwą wersją X-22A Dark Star. Natomiast typowy X-22 Dark Star jest tylko przykrywką dla prac badawczych nad wersją załogową z zupełnie nowym i supertajnym napędem antygrawitacyjnym oraz wyposażonym w broń , która potrafi niszczyć na poziomie molekularnym.


  
Podobno dyski stacjonują w podziemnym kompleksie pod King's Peak w High Uintas Primitive Area na terenie Wasatch Mountains ok. 130 km na wschód od Salt Lake City.

 

TR - 3B

TR-3B

Widziałeś coś na niebie?
Czy były to trzy światła układające się w trójkąt?
Jeśli tak i nie był to żaden samolot, to możliwe, że widziałeś
TR-3B coś, co lata i to niewiarygodnie szybko.

"Znajomy powiedział, że nigdy nie zapomni widoku TR-3B wyglądającego niczym statek obcych tuż nad wyschniętym
jeziorem Papoose. Istniał tylko jako pogłoska wśród załogi
Groom Lake. Statek przeleciał w kompletnej ciszy nad pasem
startowym Area 51 i bezgłośnie zatrzymał się w powietrzu, wisząc
przez ok. 10 min. nad Strefą S4. Potem majestatycznie osiadł
otoczony błękitno- srebrną poświatą. Model operacyjny TR-3B
zwany także Astra jest olbrzymem długości ok. 600 stóp (183m)."

TR-3B nie jest fikcją i był zbudowany w ramach tajnego projektu Aurora
w oparciu o technologię z późnych lat osiemdziesiątych na zamówienie
National Reconnaissance Office, NSA i CIA.
Nie każde UFO to obcy.

   Światełka na niebie były widziane w różnych miejscach: w Belgii, Meksyku, Rosji Wielkiej Brytanii, USA i wszędzie wzbudzłay zanteresowanie. Większość z nich sfilmowano kamerą video. Światła zmieniały barwę, czasami przybierały dziwne kształty wisząc nieruchomo. W niektórych przypadkach nagle znikały, co powodowało, że tłumaczono to jako zjawisko atmosferyczne. Bywały sytuacje, gdy przemieszczały się z ogromną szybkością, zmieniając kierunek lotu w sposób niemożliwy dla samolotu czy helikoptera. W większości miejsc ich obecność była rejestrowana przez wojskowe i cywilne radary obsługi lotnisk czy baz militarnych. Światełka rozpoczynają swój lot z bazy Groom Lake w Nevadzie znanej jako Dreamland albo Area 51. Większość zainteresowanych osób domyślała się, że chodzi tu o nowy projekt zwany TR-3B.
   
TR-3B to jeden z najbardziej tajnych projektów śił powietrznych USA testowanych z powodzeniem już od sześciu lat, a technologia jaka jest tam podobno zastosowana graniczy z czystym science fiction. Czy aby na pewno? Skoro mówi się o tym w Discovery Channel, to znaczy, że projekt wszedł już dawno w nową fazę.
  
System napędowy stanowi tu pole grawitacyjne, które wytwarzane jest za pomocą reaktora z (!!!) prawdopodobnie zimną fuzją nuklearną. Pierścień pełniący rolę kolistego akceleratora wypełnionego plazmą nazwany tu systemem rozdziału pola magnetycznego otacza obrotowy przedział załogi.
 
Takie informacje! Jak i skąd? Otóż okazuje się, że były pracownik bazy Area 51 widział coś takiego i w udzielonym wywiadzie w TV i w internecie, ręczy, że to wszystko prawda. "Jeśli kiedykolwiek widziałeś cokolwiek trójkątnego na niebie to na pewno należy to do Stanów Zjednoczonych, a UFO jest dla tego doskonałą przykrywką". Jak można było zrobić coś co nawet w teorii wydawało się nierealne lub traktowane z przymrużeniem oka. Pan Fouche twierdzi, że idea TR-3B jest skopiowana z technologii UFO, bo nie ulega
dla niego wątpliwości, że baza w Groom Lake i wyschniętne jezioro Papoose posiada nie tylko technologię ziemską. Jak to działa? Podobno w części okrągłej statku plazma złożona głównie z rtęci jest poddana ogromnemu ciśnieniu 250000 atmosfer, schłodzona do temperatury ok. 150 K i przyspieszona w ruchu kołowym do 50000 obrotów na minutę po to, by z plazmy uzyskać nadprzewodnik, który obracając się w zmiennym polu powoduje zniesienie pola grawitacyjnego o 89%(!). To powoduje, że pojazd staje się lżejszy o 89% i jest zdolny dzięki napędowi do nieprawdopodobnych zmian kierunku lotu nawet w atmosferze. Możliwości statku są ograniczone wytrzymałością ludzkiego organizmu, chociaż przy obniżeniu (spadku) masy o ok. 90% także i przyciąganie ziemskie zmniejsza się o 89%. Biorąc pod uwagę taką masę mówi się, że załoga jest w stanie bez problemów wytrzymać przyspieszenie rzędu 40 G (redukcja o 89% daje właściwie przeciążenie ok. 4,2G). Ujście napędu do utrzymania siły ciągu zlokalizowane jest w trzech narożnikach (trzy światełka). TR-3B jest statkiem osiągającym prędkość do ok. 9 Macha w normalnych
warunkach aerodynamicznych (atmosfera), jednakże powyżej wysokości 120000 stóp (36600m) nie wiadomo już do jakiej prędkości może dojść. Napęd jest zupełnie bezgłośny, natomiast wyloty dysz są umiejscowione w rogach w celu uniknięcia zmniejszenia masy o 90%, co uczyniłoby siłę ciągu niewystarczającą i nieefektywną, ponadto takiego rozmieszczenia wymaga także "stabilizacja podstawy" lotu, którą wytwarza siła ciągu. Sam napęd jest relatywnie niewielki lecz nieprawdopodobnie efektywny. Jeżeli oni go naprawdę mają to technologia używana dzisiaj w wahadłowcach wydaje sie być mocno
przestarzała. Koszt jednego TR-3B zamyka się w granicach 3 mld$. W wyniku działania fal grawitacyjnych możliwe staje się to, co do tej pory było absolutną fantastyką. Technologia ta działa podobno już od początku lat 90. Na radarze widać dziwaczne kształty albo zupełnie nic, co może być również generowane od wewnątrz. Gołym okiem można zobaczyć zmieniające się kształty od kuli, poprzez dysk, aż po dziwaczne cygaro. Od kilku lat ludzie przyjeżdżający w pobliże Groom Lake obserwowali na nocnym niebie

próbne loty dziwnych świateł. Mówiono, że takich kolorów i fajerwerków nigdzie indziej nie można zobaczyć. Widziały to i widzą nadal setki osób biwakujących w pobliżu bazy. Natomiast rząd  do niedawna zaprzeczał nawet istnieniu bazy w ogóle! Ostatnio prezydent Clinton oficjalnie "przydzielił" bazę do sił lotniczych Stanów Zjednoczonych. Zatem Area 51 to "zwykła" tajna baza, gdzie testuje się wszystko, co lata po niebie.
Jednakże kilka mil na pd.-zach. od Groom Lake położona jest podobno jeszcze bardziej tajna baza, której do niedawna inni się tylko domyślali. Żadne zdjęcia z satelitów szpiegowskich nie pokazywały niczego interesującego z wyjątkiem dziwnych kolistych cieni w pobliżu Papoose Lake, miejsca które nie istnieje nawet dla senatorów i innych osób rządu USA. Tam właśnie, doskonale ukryte przed satelitami w zbocza gór, są specjalne bunkry, w których ukrywa się i bada pojazdy, których tu na Ziemi nie wyprodukowano. Strefa znana pod nazwą S4 jest podobno tak napromieniowana przez dawne próbne wybuchy na pobliskim poligonie atomowym, że pobyt grozi śmiercią. Tak powiedziano dwóm senatorom, którzy chcieli odwiedzić ten rejon. Dziwne, że zaledwie kilka(!) kilometów na pn.-wsch. w Area 51 pracuje około 3000 osób i robi to już od lat 50-tych! I jeśli chodzi tylko o testowanie nowego uzbrojenia to jest to rzeczywiście
wewnetrzną sprawą USA. A co jeśli nie tylko o uzbrojenie tam chodzi? Coraz więcej ludzi opowiada nieprawdopodobne historie związane ze strefą S4. Wszyscy pracownicy bazy są kontrolowani, a większość wie tylko tyle co potrzeba do wykonywania przez nich odpowiedniego zadania. Wszędzie są zabezpeczenia, strażnicy. Tylko garstka ludzi wie o co tam chodzi i ci akurat wiedzą co mają do stracenia. A gdy ktoś coś powie i tak się w to nie wierzy, bo wydaje się to niemożliwe. Pomyśl - niewykrywalne samoloty, takie

jak B-2 to technologia lat siedemdziesiątych! Minęło już 30 lat! W latach osiemdziesiątych uczeni z Finlandii publikowali artykuły o tym, że nad wirującym nadprzewodnikiem nie istnieje siła przyciągania ziemskiego... Do niedawna Area 51 była jedynie wymysłem ludzi polujących na UFO, nie istnieje też latający już super tajny samolot suborbitalny Aurora - SR-75 Penetrator, który osiąga prędkość 7 Macha i jest w stanie dotrzeć do dowolnego miejsca na Ziemi i wrócić w ciągu 3 godzin,(pochodzący z projektu o tej samej nazwie), a

NASA mówi o testowaniu nowego wahadłowca, którego napęd przejęto od Aurory.
Tak nagle? Skąd?

* informacje pochodzą z przemówienia wygłoszonego przez Edgara Rothschilda Fouche
podczas Międzynarodowego Kongresu poświęconego sprawom związanym z UFO
w Loughlin w Nevadzie w 1998r.
E.R.Fouche - pracownik przemysłu związanego z obronnością, pracującego nad
                  rządowymi tajnymi programami przez ostatnich 30 lat, włączając w to
                  pracę w Groom Lake (Area 51) i Nellis Air Force Base

up copy.gif (1167 bytes)

Dreamland Online copyright 2001-2003

Licznik