"...podczas przerw siedzieliśmy sobie w barze,
popijając coś chłodnego i rozmawialiśmy o wszystkim
i niczym, ale pamiętam jak jeden gość powiedział, że
w rejonie Papoose w wydziale S4 ma miejsce jakiś super tajny
projekt..."
Najnowsze zdjęcie satelitarne Papoose Lake (IKONOS)
.
|
Strefa S4, Strefa Techniczna S4 |
|
To jest właśnie to miejsce, które zyskało
ostatnio tak bardzo na popularności. Historia szpiegowania jest
stara jak świat. Rosjanie pstrykali zdjęcia z satelity całemu obszarowi Groom
Lake mniej więcej raz w
miesiącu, natomiast po sensacyjnych doniesieniach Boba Lazara sytuacja
zmieniła się diametralnie i oto konkurencja pstryka fotki jak napalony fotograf pięknej
dziewczynie - kilka razy w tygodniu - czasem nawet częściej. Dlaczego? Co widać na tych
zdjęciach? Ano, nic nie widać... Lecz jeśli ktoś opowie taką historię,
jaką opowiedział Lazar, to nie ma się czemu dziwić. W końcu to tylko zdjęcia.
Co to za historia? Ni mniej,
ni więcej, Lazar wyznał, że był pracownikiem tajnej bazy S4, w której
przechowywane i testowane są
latające dyski. |
Historia jakich wiele, ale... Lazar zrobił to
doskonale. Do dzisiaj w sieci zdania są podzielone:
ma rację, czy kłamie? Niektórzy twierdzą, że są przekonani o jego kłamstwie,
inni wierzą, jeszcze inni wierzą,
bo chcą w to uwierzyć. |
(renderowana grafika
okolic Papoose Lake 55kB - Tom Mahood)
N 37° 01'
40", W 115° 46' 35".
Od
pn.-wsch. Jezioro
Papoose ograniczają wzniesienia Papoose Mountains, od pn. i pd. - dolina
Emigrant Valley. Od zach. i pd.-zach. sąsiaduje z obszarem Yucca Flat, kilkanaście kilometrów na
pd.-zach. od Groom Lake. Na zdjęciach nie widać żadnej aktywności, żadnej porządnej
drogi, jakichkolwiek wskazówek, które mogłyby stać
się choćby cieniem potwierdzającym prawdziwość rzeczonych przez Lazara spraw.
Po ostatniej wpadce,
Discovery Channel (program definitywnie zamknął Area 51 i pokazywał zdjęcia
mające udowodnić tezę o tym,
że baza została opuszczona) postanowił nadać coś więcej na temat. No i
trochę pokazali. Kupili materiały
od KLAS-TV, pogadali z Glenem Campbellem, Tomem Mahoodem i Bobem
Lazarem, załatwili efektowne symulacje komputerowe i poszło w świat. Tam coś jest, a
że nic nie widać? To jest przecież tajna baza, bardziej tajna,
niż sama Area 51, w dodatku jeszcze bardziej strzeżona. Strefa techniczna S4 ma
być położona na tzw.
języku wzniesień Papoose Range, na stronie wschodniej wyschniętego jeziora.
Hangary są podobno
umiejscowione na początku "języka". Jest to jedyne miejsce, gdzie
można coś "wcisnąć" w skały, ponieważ wzniesienia Papoose Range leżą za
daleko od powierzchni jeziora. Na zdjęciach satelitarnych widać, co prawda, jakieś
drogi lecz nie są one dobrej jakości, na tyle dobrej jak, powiedzmy w Groom Lake.
Ponieważ naprawdę
nic nie jest odkryte, stąd sugestie, iż S4 jest podziemnym kompleksem, do
którego można się dostać z obszaru Area 51, bądź z Nevada Test Site.
Wierzysz w to?
Jakiś czas temu B.L. po zdaniu egzaminów końcowych
kalifornijskiej Caltech lub MIT, został zatrudniony w Los Alamos National Labs. Stamtąd
został przeniesiony do Area 51, a dokładnie do Strefy S-4. Nie wiedział czym ma się
tam zajmować. Dopiero po dotarciu na miejsce zobaczył ukryte w zbocze wzgórza hangary,
które kryły w sobie maszyny w kształcie dysków. Początkowo pomyślał, że to statki
swoich lecz wkrótce przekonał się, że był w błędzie. Zatrudniono go jako fizyka
mającego rozwikłać sprawy związane z napędem. Lazar doszedł do wniosku, iż
technologia ta tak bardzo odbiega od tego, nad czym kiedykolwiek pracował, że
skojarzenia nasuwały się same. Co więcej, dostał do wglądu dokumentację
dotychczasowych "osiągnięć" badawczych, a także sprawozdania z sekcji
obcych. Lazar opowiedział jak był świadkiem lotów testowych jednego z dziewięciu(!)
latających spodków i że każdy z nich różnił się od innych (prototypy wykonane
przez nas?). To jeszcze zbyt mało - otóż twierdzi, że baza jest odwiedzana przez
obcych, a w całą sprawę zamieszany jest nie tylko rząd USA ale i także rządy innych
państw. Podobno w Strefie S4 |
|
mieli przebywać także
Rosjanie, lecz zostali wyrzuceni z jakiegoś powodu (?). Lazar uważa, że widział obcych
- zresztą cały świat oglądał "wywiad" z obcym nagranym na taśmę video i
przemyconym z Groom Lake. B.L. opisał statek od środka, opisał także, częściowo,
zasadę jego działania wraz ze słynnym element 115,
który jest stabilnym pierwiastkiem promieniotwórczym, nie do uzyskania przez nas.
Twierdzi także, że Ziemia jest odwiedzana od bardzo długiego czasu. Obecna rasa ludzka
jest poddawana cyklicznym zmianom genetycznym, co tłumaczyłoby dziwne skoki jakościowe
w historii człowieka... Wszystko to zapaliło beczkę prochu składającą się z
wywiadów, polemik w mediach na całym świecie.
Więcej informacji na ten temat:
www.boblazar.com
Tom Mahood -
Bluefire
www.ufomind.com |
Poprosiłem kilka osób o ich "za i przeciw" - jak się okazało
wyszły wtedy nowe aspekty "konspiracji", jeśli takowa rzeczywiście istnieje.
W każdym razie, jestem wdzięczny za rozszerzenie moich horyzontów o nowe światełka,
których nie brałem nawet pod uwagę. Oto zestawienie:
CZY PAPOOSE LAKE KRYJE COŚ WIĘCEJ NIŻ PIASEK? |
TAK |
NIE |
-> historia Boba Lazara.
Podróż z Groom Lake trwała ok. 30 min. Bob jechał autobusem po niezłej
drodze polnej i zatrzymał się przy wejściu do głównego korytarza kompleksu Papoose
Lake. Nie wiedział nic o lokalizacji tego miejsca i dopiero później wywnioskował, że
pracuje przy pd-wsch części wyschniętego jeziora Papoose. Były tam doskonale ukryte
hangary wykute w skale z uchylnymi drzwiami-wrotami pochylonymi pod kątem 60° do
podłoża. Wrota były pokryte materiałem, który zlewał się z otoczeniem tak, że
trudno było wypatrzeć to miejsce z większej odległości. Kompleks mieścił w sobie 9
hangarów. Jego praca obejmowała odkrycie zasady napędu.
-> historia Alfred'a.
Człowiek o pseudonimie Alfred był zatrudniony jako fotograf
w Test Site w latach 1960-64. Jego przełożonym był Otto Krause, który z
kolei pracował dla Lawrence Livermore Laboratory. On i ludzie pracujący dla niego
wielokrotnie byli na terenie Rainier Mesa,
skąd rozciągał się piękny widok na jezioro Groom. Twierdzi on, że kilka razy
widział błyszczące dyski na południe od Groom Lake - w rejonie jeziora Papoose.
Ciekawsze rzeczy widział, gdy pracował do późnego wieczora. Zaobserwował wtedy dyski,
które wzlatywały w górę i znikały z pola widzenia po 3-4 sekundach. Podczas
wieczorów spędzonych przy grze w karty z ekipą zdjęciową Alfred zapytał Otto o
sprawę Roswell. Ten odpowiedział, że rozbite dyski z Roswell i Aztec (New Mexico),
zostały przewiezione tutaj i tu trwają nad nimi prace do dzisiaj. Podobno 3 statki
zbudowane przez nas zostały zabrane do zach. Texas'u, gdzie miały być dalej testowane,
jednakże doszło wtedy do poważnych zaburzeń elektromagne-tycznych i kilka miast w
zach. części Texas'u zostało pozbawionych energii na pewien czas (por.Loveland -
incydent teksański).
-> taśma Hesemann'a
Podczas kręcenia materiału o Area 51, niemiecki filmowiec
Michael Hesemann, zarejestrował wywiad m.in. z człowiekiem,
który twierdził, że był strażnikiem tajnej bazy S-4. Derek
Hennesy - tak się nazywał - opowiedział, że baza posiada
4 poziomy, i że statki są rozlokowane na poziomie 2, do którego
ochrony był przydzielony. Co więcej Derek widział ciała obcych,
które były przetrzymywane w pionowych zasobnikach. Do
poziomu 3 i 4 nie mał dostępu.
-> Mechanik A-12
Tę historię opowiedział mechanik zatrudniony w Groom Lake,
który pracował przy maszynach SR-71 i A-12. Podczas dni tam
spędzonych nie było czasem nic wielkiego do roboty, ale pamięta
jak ostrzegano go, że do pewnych miejsc niższy personel
techniczny nie ma prawa wstępu. Takim miejscem było także
"over the hill" - chodzi tu o wzgórza Papoose.
-> były pracownik Bazy Groom
Zatrudniony w początkach lat 80-tych, twierdzi, że w rozmowach z
innymi "po fachu ", usłyszał, że przy Papoose ma miejsce jakiś
duży projekt w wydziale nazwanym S-4.
-> Obserwacje
Mark Farmer jest człowiekiem zananym Tom'owi Mahood'owi jako specjalista od
wszystkiego co lata, o rozległej wiedzy na ten
temat. Obserwacja miała miejsce na zach. stronie szczytu
Hancock o 22.14 w styczniu 1994. Mark dostrzegł wówczas błyszczącą,
świetlistą, lekko spłaszczoną kulę, która wzniosła się
ponad wzgórzem Papoose. Obiekt uniósł się i momentalnie
zmienił kierunek w poziomie, potem jego obraz lekko rozmazał
się i ponownie stał się ostry. Kula połyskiwała na dole zielenią,
na górze purpurą, a w środku była złotawa. Obserwacja trwała
1 godz. i 45 min..
-> dziwny rozkaz
Pochodzi od specjalisty z bazy nasłuchowej AF na Alasce, którego
praca polega na stałym monitorowaniu rosyjskich i
amerykańskich samolotów. Otóż rozkaz dotyczy niezwłocznego
powiadomienia odpowiedniej komórki National Security Agency
w przypadku jakiegokolwiek zajścia pomiędzy jednostkami amerykańskimi i
rosyjskimi z UFO. Osoba ta twierdzi, że nigdy
takiego zajścia nie było, ale rozkaz w tej formie otrzymał. |
- brak
jakiejkolwiek działalności,
- brak widocznych dróg i obiektów towarzyszących, jakie widać
na zdjęciach satelitarnych w pobliżu Area 51,
- zbudowanie tak silnie zamaskowanej bazy musiałoby łączyć się
z przygotowaniem miejsca, wywozem skał - to byłby całkiem
duży plac budowy,
- brak jakichkolwiek zmian na przestrzeni dziesięcioleci - tam
wszystko wygląda jak sprzed lat,
- Area 51 jest silnie strzeżona tak na ziemi, jak i nad nią,
tymczasem nad południową częścią Papoose Lake piloci z Nellis
nie mają takich wytycznych jak w przypadku The Box, którego
unikają jak ognia,
- właścicielem, "opiekunem" tej części Papoose jest
wspomniana
wcześniej Nellis AFB - obiektu, który ma być najtajniejszym
wśród tajnych,
- na zdjęciach wysokiej rozdzielczości nie widać "dobrze
utrzymanych dróg" Lazara, które małyby wieść z Groom Lake
do jeziora Papoose.
- 25 lipca 1955 roku właścicielem 60 mil kw. stała się AEC,
Atomic Energy Commission (Public Land Order 1662). Teren
ten wciągnięty został do tzw. Test Site. W ten sposób AEC
dostał kawałek ziemi przeznaczony do testowania U-2. Obszar
nazwano wtedy The Watertown Strip. Wydzielony teren
istnieje do dziś i jest częścią Groom Lake znanego
powszechnie jako Area 51. Papoose Lake jako znacznie
tajniejszy obszar testów urządzeń pozaziemskiego
pochodzenia nie należy do
tego miejsca! (chociaż, ok 6,4 km
kw. pd. Area 51 pokrywają część pn. obszaru Papoose),
- podobnie rzecz ma się z przestrzenią powietrzną. Obszar
znany pilotom Nellis AFB jako The Box - R-4808N (Area 51)
jest absolutnie wyłączony z wszelkich ćwiczeń wojskowych,
którym podlegają piloci bazy Nellis. Tam nikt nie poleci " za
daleko". Obostrzenia te nie dotyczą wprost przestrzeni
Papoose, chociaż jest to miejsce w bezpośredniej bliskości
Area 51 i na mapach lotów bazy Nellis przestrzeń
zakwalifikowana jako Range 64A dotyczy tego właśnie rejonu
nieba,
- w instrukcji napisanej dla strażników bazy widnieją różne
miejsca podane w kodach, takie jak nazwy budynków, dróg,
a nawet latryn, baru - brak jakiejkolwiek wzmianki o
Papoose Lake jako obszaru silnie strzeżonego, do którego
nie ma absolutnie wejścia. Chociaż lista budynków obejmuje
np. 5 laboratoriów z urządzeniami do testów z mikrofalami,
urządzeniami do zasilania, to nic nie wspomina się o pobliskim
Papoose Lake. Instrukcja ta zawiera 43 słowa i zwroty kodowe
mające określać budynki oraz miejsca i została przemycona
jeszcze przed tym jak Lazar opowiedział o swojej pracy w
Papoose. Czyli nie istniały jeszcze powody, by cokolwiek
utajniać, zmieniać...
- w czasach prób nuklearnych na Nevada Test Site chłopaki z
Greenpeace'u urządzili sobie pochód wchodząc całkiem
głęboko w NTS od wschodniej strony (opodal Mercury), gdzie
planowali urządzenie pikniku. Co ciekawe, weszli od strony
National Wildlife Range i posuwali się w kierunku pn-zach do
Test Site i wtedy właśnie przeszli przez część Papoose Lake,
nie napotykając ochrony, strzeżonego kompleksu, ani żadnych
urządzeń w Papoose, nie mówiąc już o latających spodkach.
Jedyne co było widać to wyschnięte dno jeziora i nic poza tym.
Oczywiście po dojściu do Test Site cała grupa została
aresztowana. |
Oto niektóre
za i przeciw. Co do obserwacji Marka Farmera, przeczytaj interesujący artykuł Tom'a
Mahood'a, będący próbą wyjaśnienia tego zjawiska. Kto wie, może zjawiska tzw.
latających dysków w ogóle.
Co do zdjęć... wiadomo, że nie są one niezbitym dowodem. Łatwo je
poddać obróce graficznej, choć nie jest to sugestia że ktoś przy nich majstrował.
W
związku z wcześniejszymi doniesieniami Boba Lazara, odnalazłem informację na serwerze
Glenna Campbella,
która dotyczy prac ziemnych prowadzonych na naprawdę dużą skalę w rejonie
Papoose Lake, Groom Lake
i Mercury w latach 1971-1975. Organizacja i wykonanie zostało powierzone
najbardziej znanemu i "oddanemu"
kontraktorowi w tej części Nevady - EG&G. Większość prac dotyczyła robót
pod ziemią(!). W 1972 EG&G
zawarł kontrakt, który dawał mu dostęp do ściśle tajnego projektu znanego
jako "Project Redlight". W tym
przypadku chodziło o ochronę i zabezpieczanie urządzeń napędu nuklearnego w
przypadku katastrofy
statku.
W
1992 w związku z rosnącą "popularnością" Area 51 zdecydowano się
przenieść większość nowych projektów
do innych baz w Utah, Colorado, Alasce, Grenlandii, Szkocji i odległych wysp
Pacyfiku.
Od początku 1994 pojawiają się doniesienia (G. Campbell) o
umieszczeniu w południowej części Papoose (S4)
urządzeń takich jak TR-3A i modelu operacyjnego TR-3B - największej sensacji ostatnich lat.
Tak więc ponownie pojawiły się informacje o podziemnych instalacjach na terenach
NTS, Papoose i Groom Lake,
tyle że w zupełnie nowym kontekście. Nie wyklucza to jednak sensacyjnych
doniesień B. Lazara, chociaż coraz
częściej słyszy się głosy krytyki, powątpiewania w traktowaniu go jako
wiarygodnego źródła.
Nie
tak dawno, na stronie Tom'a Mahood'a ukazała się ciekawa wypowiedź o zupełnie innym
miejscu - trochę dziwnym, o dziwnej nazwie, używanej przez jednego z jego znajomych.
Mowa tu o tzw. "Sandia Base", która
może jeszcze zabłyśnie. Chodzi tu mianowicie o północny obszar Test Site znany
pod nazwą Area 19/20. Tom
"przemykając" przez ten obszar (kilka mil na zachód od Dead Horse
Flat - w pobliżu Silent Canyon),
zauważył drogę, która była w całkiem niezłym stanie i wskazywała na jej
częste użycie. Nazwa Sandia Base pojawiła się przy okazji rozmowy ze znajomym, który
jest przekonany o istnieniu podziemnego
kompleksu
w tym samym rejonie, o jakim mówił Tom. Pewien pracownik NTS (Nevada Test Site)
opowiedział swoją przygodę kiedy to jadąc przez Area 19/20 został zatrzymany przez
strażnika. Zmuszono go do wielokilometrowego objazdu tego terenu. Trochę dziwne tak
pilnować zupełnie pustego, pustynnego terenu...
(Więcej informacji o Area 19 i 20 na nowej stronie - Nellis AFB)
|